Minął już ponad rok odkąd jesteśmy w Szkocji, dlatego postanowiłam zrobić małe podsumowanie. Plusy-minusy. Co mi się podoba-nie podoba w życiu w Szkocji. Plus moje spostrzeżenia, refleksje... Już wiecie, dlaczego wyjechałam. Pisałam o tym w jednym z wcześniejszych postów (kto nie widział zapraszam).
1. Pogoda. Szkocka pogoda totalnie mi nie pasuje. Nie dość, że nie ma takiego upalnego lata jak w Polsce (które nawiasem mówiąc uwielbiam!), to jeszcze wieje, a jak zawieje to tak na maxa. Pogoda jest bardzo zmienna, potrafi zmienić się dosłownie w kilka minut. Rano pada deszcz, po południu wychodzi słońce, po czym znowu zaczyna padać i na odwrót. Taki stan rzeczy potrafi baaardzo wkurzyć! Już nie raz przychodziłam do pracy z mokrymi włosami od deszczu, bo nie wzięłam parasola, a deszcz zaskoczył mnie w drodze na przystanek. Poza tym uwierzcie mi, nie ma co latać ze zwykłym parasolem ze sklepu "wszystko po 5zł" ;) Szkocki wiatr w sekundę spowoduje, że wyląduje on w koszu. Już raz miałam taką sytuację. Deszcz i szkocki silny wiatr to niezbyt udany duet. Pogoda jest "w kratkę" - jednego dnia wieje i pada deszcz, następnego dnia jest słonecznie, a kolejnego jest znowu deszczowo. Jak tu nie oszaleć?!
W sklepach poza tym nie znajdziecie normalnego pieczywa. Takiego świeżego i dobrego jakościowo jak w Polsce. Na sklepowych półkach znaleźć można tylko nadmuchane chemią bułki czy tostowe chleby. Właśnie mieszkając tutaj, w Aberdeen oduczyłam sie jeść pieczywo. Niesamowicie tęsknię za pysznym, polskim i świeżym pieczywem! Niestety tutejsze wypieki mi nie podchodzą, nadmuchanych bułek nie włożę do ust, a na jasny chleb tostowy zupełnie nie mam ochoty. Gdzie te zdrowe i pyszne bułki z ciemnego pieczywa, gdzie chleb na zakwasie? Hmm, chyba nie w UK...
A co mi się tutaj jeszcze podoba? Duży dostęp do produktów wegańskich czy bezglutenowych. Spokojnie można kupić mleka i produkty roślinne. Moi faworyci: mleko kokosowe, sojowe, migdałowe czy z orzechów laskowych. Co jeszcze jest ciekawe: w sklepach znajdziecie również mnóstwo produktów organicznych. Poranną owsiankę gotuję z organicznych płatków owsianych (z Tesco), z moim chłopakiem przez pewien czas kupowaliśmy organiczne banany czy organiczną fasolę z puszki, poza tym jakiś czas temu w moje ręce wpadła organiczna biała herbata Clipper, pycha!
3. Dostęp do morza. Jest to zdecydowanie duży plus! Wiadomo, morze nie jest ciepłe i nie da się opalać na plaży w Aberdeen, ale spacery wzdłuż plaży czy bieganie tam uwielbiam. Teraz, gdy zima w toku i pogoda nie zachęca do wychodzenia z domu miło wspominam czas letni. Chodziło się często na spacery, biegało się nad morzem czy robiło się tam mnóstwo zdjęć. Zauważyłam, że mieszkańcy bardzo lubią przyjeżdżać właśnie nad morze, siedzieć w samochodzie i zajadać się czymś na wynos. Nie wiem, skąd im się to wzięło, ale wielu ludzi powiela ten schemat. Może to element relaksu? Ja zdecydowanie stawiam na ruch - dużo spacerów z drugą połówką czy bieganie latem z siostrą. Idealny sposób na nudę, poza tym dobrze wpływający na organizm. Po takiej dawce ruchu zawsze śpi się cudownie!
4. Ludzie. W Aberdeen mieszka mnóstwo Polaków. Praktycznie codziennie słychać język polski - czy to w sklepie, na ulicy czy w autobusie. Poza tym jest tu mnóstwo ludzi różnych narodowości - nie tylko Szkoci. A Szkotów rozpoznać nietrudno - specyficzny akcent, uroda, styl. Nie potrafię zachwycać się tymi ludźmi. Nie umiem znaleźć u nich żadnych pozytywów. Nie podoba mi się ich zachowanie - dzieciom od małego rodzice pozwalają na wszystko. W autobusie krzyczą i się pchają, w sklepach na spożywczych zakupach biegają wszędzie i tylko przeszkadzają. Młodzież powiela ten schemat, zachowują się głośno, noszą wyzywające ubrania, a dziewczyny nie przejmują się, że nosząc legginsy do krótkiej bluzki prześwituje im bielizna. Zachowują się cwaniacko i wszędzie ich pełno. Twarze dziewczyn są pełne tapety, liczy się dla nich lans i najnowsze modele iphone. Styl Szkotów nie trudno rozpoznać - dziewczyny noszą krótkie topy do dopasowanych dżinsów, poza tym pokazują brzuch i widać, że nie mają kompleksów. Nawet dziewczyny size+ się tak noszą i nie przeszkadza im wystający z dżinsów brzuch.
5. Przeróżne sklepy, kawiarnie. W mieście jest mnóstwo kawiarni, do wyboru do koloru. Starbucks, Costa, Caffe Nero... Bardzo mnie to cieszy, ponieważ jestem niesamowitym kawoszem i żyć bez kawy nie potrafię. W weekendy często chodzimy z moim chłopakiem na miasto, zakupy i przy okazji zahaczamy o kawiarnie. Ostatnio przesiadujemy w Starbucksie, gdzie napić mogę się mojej ulubionej świątecznej kawy - Gingerbread latte. Poza tym zauważyłam, że Szkoci uwielbiają przesiadywać w McDonald's, Subway'u czy Greggs. W tym ostatnim jedzą drożdżówki z ciasta francuskiego na ciepło i szczerze mówiąc nie rozumiem fenomenu tego miejsca. Widzę, że ludzie tutaj lubią jeść na mieście, na szybko i niestety niezdrowo. Odbija się to na ich figurach, a o zdrowiu już nie wspomnę... W mieście również znajduję się kilka miejsc, gdzie można iść na ciuchowe zakupy. Bardzo podoba mi się to, że znajdują się tutaj dwa salony TK Maxx, w których zawsze znajdę coś dla siebie. Poza tym uwielbiam również chodzić do sklepu firmowego Yankee Candle i przenosić się w świat zapachów.
6. Szkocki klimat, budynki. Szkocja ma swój klimat - szare budynki, architektura. Nie da się pomylić tego stylu z żadnym innym. Nie wiem dlaczego Szkoci upodobali sobie szary kolor, ale on na mnie działa strasznie przygnębiająco. A w połączeniu z koszmarną pogodą daje podwójny efekt. Wiem, że wielu zachwyca się tutejszą architekturą, ale to totalnie nie są moje klimaty. Ja uwielbiam styl Budapesztu czy Toskanii, a klimat Aberdeen czy Edynburga - mimo, że jest ładny, nie podchodzi mi. Ja mam zupełnie inne wyczucie stylu, ale doskonale wiem, że ludzie są różni i że wielu z Was może zachwycać się szkockim stylem.
7. Sport. Cieszy mnie, że w Aberdeen jest tyle biegaczy. Latem, gdy biegałyśmy z siostrą nad morzem mijałyśmy wielu ludzi, którzy tak jak my postawili na ruch. Teraz, gdy ja bieganie postanowiłam wznowić ponownie na wiosnę czasem widuję ludzi, którzy biegają nawet w brzydką pogodę. Pewnego dnia niesamowicie wiało (jak to w Szkocji), a ja widziałam kobietę, która próbowała biec i całkiem dobrze jej to szło. Szacunek dla niej, dla mnie byłoby to zbyt wielkie wyzwanie!
8. Bilety na autobus. Jednym słowem drożyzna. Nie mam pojęcia skąd te wysokie ceny, ale jeżdząc tutaj autobusem do pracy wyda się o wiele więcej pieniędzy, niż jakby się jeździło własnym samochodem. Ale co zrobić, jeździć trzeba i tym samym pieniądze wydawać na bilety również. Plusem jest to, że w Aberdeen autobusy jeżdzą na prawdę wypasione - niektóre są pietrowe a niektóre udostępniają darmowe wifi.
9. "Czuję się tutaj obco". Gdziekolwiek bym pracowała, z kim bym mieszkała i jaka by była tutaj pogoda zawsze (!) będę się czuła tutaj obco. Nie jest to miejsce, w którym się wychowałam. Nie ma tutaj mojej mamy, taty czy siostry. Nie ma moich kotów czy mojego domu rodzinnego. Brakuje mi tutaj znajomych okolic, mojej wioski czy nawet Żywca. Brakuje mi nawet moich byłych samochodów, którymi poruszałam się w Polsce. Jest to taka tęsknota i brak "tego czegoś", czego nic nie jest w stanie mi zastąpić. Jestem Polką, która dobrze się będzie czuła jedynie w Polsce. Może to wydawać się niektórym dziwne, ale jest to prawda.
10. Mieszkanie. Kolejnym drogim wydatkiem tutaj w Aberdeen jest wynajęcie mieszkania. Spokojnie na opłacenie czynszu, podatku i prądu można wydać całą jedną wypłatę. Więc wniosek z tego taki, że jedna osoba nie da rady wynając sobie mieszkania, ponieważ sama się nie utrzymie. No bo skąd wziąć pieniądze na jedzenie, bilety autobusowe czy własne zachcianki?? Co mi jeszcze przeszkadza w związku z mieszkaniami? Wilgoć w pomieszczeniu oraz pojawiająca się pleśń. Już raz miałam z czymś takim do czynienia i teraz to ponownie się u nas pojawia. Nie rozumiem skąd się to bierze, w Polsce nie miałam z czymś takim problemu. Tutaj natomiast wystarczy zrobić obiad, a wszystkie okna w mieszkaniu są zaparowane. Lub czasem, gdy wyłączy się ogrzewanie czuć wilgoć, a ta pojawiająca się pleśń jest niepokojąca.
Te dziesięć powyższych podpunktów to jedynie moja subiektywna opinia na temat życia na obczyźnie. To tylko moje małe "narzekanie" i to, co mnie denerwuje żyjąc w Aberdeen. Ludzie są różni, dlatego zdaję sobie sprawę, że dla niektórych mój post może się wydać mocno przesadzony. Mam jadnak nadzieję, że mimo wszystko dobrze odbierzecie mój post i choć odrobinę postawicie się w mojej sytuacji oraz zdacie sobie sprawę, jak mi się tutaj żyje. Na pewno więcej postów na temat życia w Szkocji się pojawi... A póki co zapraszam Was na post o moich postanowieniach noworocznych, o których napiszę niebawem! ;)
photos: me & K.
3. Dostęp do morza. Jest to zdecydowanie duży plus! Wiadomo, morze nie jest ciepłe i nie da się opalać na plaży w Aberdeen, ale spacery wzdłuż plaży czy bieganie tam uwielbiam. Teraz, gdy zima w toku i pogoda nie zachęca do wychodzenia z domu miło wspominam czas letni. Chodziło się często na spacery, biegało się nad morzem czy robiło się tam mnóstwo zdjęć. Zauważyłam, że mieszkańcy bardzo lubią przyjeżdżać właśnie nad morze, siedzieć w samochodzie i zajadać się czymś na wynos. Nie wiem, skąd im się to wzięło, ale wielu ludzi powiela ten schemat. Może to element relaksu? Ja zdecydowanie stawiam na ruch - dużo spacerów z drugą połówką czy bieganie latem z siostrą. Idealny sposób na nudę, poza tym dobrze wpływający na organizm. Po takiej dawce ruchu zawsze śpi się cudownie!
6. Szkocki klimat, budynki. Szkocja ma swój klimat - szare budynki, architektura. Nie da się pomylić tego stylu z żadnym innym. Nie wiem dlaczego Szkoci upodobali sobie szary kolor, ale on na mnie działa strasznie przygnębiająco. A w połączeniu z koszmarną pogodą daje podwójny efekt. Wiem, że wielu zachwyca się tutejszą architekturą, ale to totalnie nie są moje klimaty. Ja uwielbiam styl Budapesztu czy Toskanii, a klimat Aberdeen czy Edynburga - mimo, że jest ładny, nie podchodzi mi. Ja mam zupełnie inne wyczucie stylu, ale doskonale wiem, że ludzie są różni i że wielu z Was może zachwycać się szkockim stylem.
8. Bilety na autobus. Jednym słowem drożyzna. Nie mam pojęcia skąd te wysokie ceny, ale jeżdząc tutaj autobusem do pracy wyda się o wiele więcej pieniędzy, niż jakby się jeździło własnym samochodem. Ale co zrobić, jeździć trzeba i tym samym pieniądze wydawać na bilety również. Plusem jest to, że w Aberdeen autobusy jeżdzą na prawdę wypasione - niektóre są pietrowe a niektóre udostępniają darmowe wifi.
10. Mieszkanie. Kolejnym drogim wydatkiem tutaj w Aberdeen jest wynajęcie mieszkania. Spokojnie na opłacenie czynszu, podatku i prądu można wydać całą jedną wypłatę. Więc wniosek z tego taki, że jedna osoba nie da rady wynając sobie mieszkania, ponieważ sama się nie utrzymie. No bo skąd wziąć pieniądze na jedzenie, bilety autobusowe czy własne zachcianki?? Co mi jeszcze przeszkadza w związku z mieszkaniami? Wilgoć w pomieszczeniu oraz pojawiająca się pleśń. Już raz miałam z czymś takim do czynienia i teraz to ponownie się u nas pojawia. Nie rozumiem skąd się to bierze, w Polsce nie miałam z czymś takim problemu. Tutaj natomiast wystarczy zrobić obiad, a wszystkie okna w mieszkaniu są zaparowane. Lub czasem, gdy wyłączy się ogrzewanie czuć wilgoć, a ta pojawiająca się pleśń jest niepokojąca.
Te dziesięć powyższych podpunktów to jedynie moja subiektywna opinia na temat życia na obczyźnie. To tylko moje małe "narzekanie" i to, co mnie denerwuje żyjąc w Aberdeen. Ludzie są różni, dlatego zdaję sobie sprawę, że dla niektórych mój post może się wydać mocno przesadzony. Mam jadnak nadzieję, że mimo wszystko dobrze odbierzecie mój post i choć odrobinę postawicie się w mojej sytuacji oraz zdacie sobie sprawę, jak mi się tutaj żyje. Na pewno więcej postów na temat życia w Szkocji się pojawi... A póki co zapraszam Was na post o moich postanowieniach noworocznych, o których napiszę niebawem! ;)
photos: me & K.
Zazdroszczę, chciałabym wyjechać z Polski.:(
ReplyDeleteNie ma czego zazdrościć...
DeleteEwentualnie możemy się zamienić :P
Ja bym powiedział tak- wszędzie dobrze tam gdzie nas nie ma. Mieszkałem już 6-7 lat w Edynburgu. Szkocja jest piękna, zwłaszcza dla turystów. Teraz koszty utrzymania są dużo wyższe niż nawet te 5 lat temu, a zarobki podobne lub lekko wyższe. W dobie wyjścia UK z EU, mieszkanie w Szkocji pozostaje niewiadomą, ale życzę wszystkim dużej ilości pieniędzy i fajnego życia w Szkocji. Szczególnie autorce tego fajnego bloga!
DeleteMam też dużo miłych wspomnień z tym miastem. W Aberdeen jest faktycznie szaro, ale coś za coś. Każde miejsce ma swoje uroki :)
Ciekawe informacje, ja nie wiem czy bym potrafiła wyjechac do innego kraju ;) musiałabym mieć kogoś bliskiego przy sobie. Ale chciałabym sprawdzić czy bym sobie poradziła;)
ReplyDeletechętnie bym zwiedziła Szkocję, ale raczej bym tam nie chciała zamieszkać, szczególnie ze względu na pogodę :)
ReplyDeletePogoda dobija, zawsze raz w roku dostaje się prawie depresji. Ale każde miejsce ma plusy i minusy. Za to można tutaj spokojnie kilka razy polecieć sobie na urlop na Kanary czy Majorkę i tam naładować swoje baterie. Żyjąc w Szkocji mega doceniam promienie słoneczne.
DeletePrawdopodobnie czeka mnie latem wycieczka do Szkocji, może do pracy, ale jeszcze nie wiem. Powiem szczerze, ze na stałe na pewno bym nie pojechała, przede wszystkim ze względu na pogodę. Jestem straszną zwolenniczką trzydziesto stopniowych upałów. Zapytałam chłopaka czy rzeczywiście dziewczyny tak wyglądają i się ubierają - niestety to potwierdził. Plus za dostęp do morza ;) Nie myślałaś o powrocie do Polski? ;)
ReplyDeleteMyślę nad powrotem do Polski cały czas. Na pewno wrócę, ale jeszcze nie wiem kiedy to nastąpi :)
DeleteBeautiful architecture!
ReplyDeletexoxox,
CC
kogo znam i mieszka za granicą, po pewnym czasie chce wracać :)
ReplyDeleteChciałabym kiedyś zwiedzić Szkocję :) ale zamieszkać chyba bym się nie zdecydowała
ReplyDeleteDobrze, że przy tej całej masie minusów potrafisz dostrzec też plusy. Jesteś silną babką, że dajesz radę.
ReplyDeleteCo do wilgoci i zaparowanych okien, w ciemno postawiłabym teorię o zbyt szczelnych oknach. Nie ma wentylacji, więc wilgoć się zbiera i pleśnieje. Może próbuj częściej wietrzyć mieszkanie.
Postaram się, chociaż jest strasznie zimno na zewnątrz. Z niecierpliwością czekam na okres wiosna-lato. W zeszłym roku wietrzyliśmy mieszkanie codziennie.
DeleteGreat photos, thank you for sharing.
ReplyDeleteWow~~ Super Postt...
ReplyDeleteWould you like to support each other by follow on GFC & G+?
Please Let me know if you follow me. I’m also follow back <<
Love xx
Official Seol ♥
Jestem tu ponad rok i brak slonca na pewno daje sie we znaki. Pozdrawiam!
ReplyDeletePonurość, ospałość, brak chęci do życia... Wiesz o czym mówię :P
DeleteRównież pozdrawiam!
Such gorgeous architecture; and I LOVE that coffee cup!
ReplyDeletexx
gotowy "ugotowany makaron" :D:D
ReplyDeletezawsze chciałam wyjechać na kilka lat, jednak czym jestem starsza tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to Warszawa i ogólnie Polska jest moim idealnym miejscem do życia, może nie jest idealnie, ale czy gdziekolwiek jest? lubię podróżować, ale w żadnym z odwiedzonych miejsc (które mi się podobały) nie poczułam, że tutaj chciałabym żyć
Uwierz, nie chciałabyś widzieć tego ugotowanego makaronu w woreczkach :D
DeleteJa odkąd mieszkam w Szkocji również doszłam do wniosku, że idealnym miejscem do życia dla mnie jest Polska. Chociaż i tak nie byłoby w pełni idealnie, ale na pewno lepiej niż gdziekolwiek indziej.
So nice! Happy New Year!
ReplyDeleteSTYLEFORMANKIND.COM
Facebook
Bloglovin
Nice shots!
ReplyDeleteGreat pictures!!
ReplyDeleteZdarza mi się odwiedzać Szkocję. I faktycznie z tą pogodą można oszaleć, ale jak to Polacy na wyspie mówią "jak nie podoba Ci się pogoda w Szkocji to poczekaj 15 minut. Zmieni się". I to jest niestety prawda. Kiedy goszczę w Szkocji zawsze trudno jest mi wybrać odpowiedni strój. Szczególnie na całodniowe wycieczki. Ale ja jakoś polubiłam ten klimat, morze, góry, Glasgow, Edynburg. Wydaje mi się jednak, że turystyczne oko jest mniej krytyczne ;)
ReplyDeleteTo prawda z tą pogodą w Szkocji. Już przywykłam do tej szarej (dosłownie) rzeczywistości :D
DeleteNo i masz rację. Inaczej będzie postrzegać Szkocję mieszkaniec (czyli ja), a inaczej turysta (czyli Ty). Ty na pewno mniej krytycznie niż ja ;)
Podziwiam Cię, że dajesz radę żyć w obcym kraju... To trudne, ale kto wie- może kiedyś nazwiesz Szkocję drugą ojczyzną?
ReplyDeleteZyje w Edim od ponad 10 lat. Codziennie udarzaja mnie te szare kolory. Szkocja jest piekna, ale niestety dla turystow i na zdjeciach. Co do oplat za wynajem, zgadzam sie z Toba. My, by "zaoszczedzic" kupilismy wlasnie mieszkanie. Dzieki temu za 2 bed flat placimy polowe tego, co za wynajem. Polacz szarosc i tutejsza pogode; kiedy wracamy z wakacji to pierwsze 2 tygodnie ciezko dojsc do siebie. Nie marudze, swietnie nam sie tutaj powodzi, mamy dobre prace (specjalista sieci + analityk), ale chyba jednak uderzymy w inne strony. Powodzenia Ci zycze i wytrwalosci.
ReplyDeleteJa opuszczam Inverness, kosztem Anglii, w Szkocji mieszkało mi się nawet dobrze, polubiłam ten klimat, ludzi ich luz, tylko z pracą jest już krucho a z wymiarem godzin.
ReplyDeleteNie zgodze sie co do dwoch rzeczy: pieczywo i mlodziez (co za zestawienie). Pogoda rzecz gustu a ceny mieszkan w Aberdeen sie juz prawie z Krakowem zrownaly (dostepnosc tez) no ale to kwestia sytuacji w oil&gas. Pieczywo z marketow jesli bierzemy pod uwage wielkszosc tostowego - slaba (ale w takim lidlu bulki bardzo podobne do tych co w polskim lidlu). Wyjatek - sea salt and pepper bloomer z Morrisona. Po pieczywo to lepiej chodzic do piekarni pokroju Chalmers czy JG Ross albo mniejszych lokalnych. Tu jest w czym wybierac, mieszkalem w Anglii wczesniej i tam to takich brakuje. Co do mlodziezy, w Polsce praktycznie niczym sie to nie rozni, moze nawet jest gorzej o tyle ze tutaj na tego iPhona czy Nike stac rodzicow prawie kazdego dziecka, w Polsce niekoniecznie. Wystarczy poczytac o ostatnich przypadkach bojek w bodaj gdanskich gimnazum i spojrzec jak wygladaja i ubieraja sie glowne bohaterki ;) Mamy w marketach w Polsce tez pozwalaja swoim malym Brajankom wyczyniac co chca wiec kolejne pokolenie rosnie. I likwidacja gimnazjow na wiele sie tu nie zda. Mysle ze na obczyznie takie problemy latwiej zauwazyc bo tworzac sobie obraz kraju zwracamy uwage na rzeczy ktore w miejscu do ktorego przywyklismy umykaja naszej percepcji.
ReplyDeleteFajne podsumowanie. Bywałem w Aberdeen często, czasami siedziałem tam po 2 - 3 tygodnie. Faktycznie pogoda nie najlepsza. Ale miasto to jest położone na nie tak dalekiej ale jedna północy. Za pogodą polecam Edinburgh, mniej pada mniej wieje. Glasgow też nie jest złe cieplej jak w Edim ale moim zdaniem więcej pada. Podoba mi się punkt 9. I powiem Ci, że i po 8 latach to się nie zmienia. Ale najgorsze jest to, że ani tu ani w Polsce nie jest jak w domu. Polecam mojego bloga: https://szkockiezycie.blogspot.co.uk
ReplyDeleteJa juz 10 lat w szkocji i tak jak od początku nie nawidze tego miejsca to po 10 latach nic sie nie zmieniło.Niestety jesteśmy juz takim pokoleniem bez ojczyzny i wiecznie w rozkroku polska szkocja!
ReplyDeleteRozważam przeprowadzkę do Szkocji. Jaka pensja pozwoli utrzymać się w pojedynkę na średnim poziomie? Warto przyjmować ofertę poniżej 2,5k GBP?
ReplyDeleteProponuje na chleb wydac 1.50 zamiast 0.50 za najtanszy marketowy I bedzie ok. A autobusy? Calodzienny bilet za 15 min pracy to drogo? Nie sadze...
ReplyDelete(1/3)Mieszkałem w Szkocji- Edynburgu 6 lat, poznałem kobietę, zaręczyłem się. Byliśmy ze sobą parę lat. Ja studiowałem i już miałem kończyć studia i kończyć pisać magisterkę z IT, a tu nagle rozpad związku. Wynajmowaliśmy razem mieszkanie, ona płaciła za mieszkanie, ja kupowałem jedzenie i zajmowałem się pozostałymi opłatami. Prałem, sprzątałem, gotowałem obiad, robiłem zakupy i pracowałem ile tylko miałem sił, planowałem również nasze wydatki i planowałem nasz dalszy rozwój na następne lata.
ReplyDeleteWszystko było dokładnie zaplanowane- ze względu na to, że był to dla nas ciężki okres czasu- dużo pracowaliśmy i mało spędzaliśmy ze sobą czasu. Wszystko dokładnie planowałem, żeby już po ukończeniu studiów szybko znaleźć pracę i stanąć pewnie finansowo na nogi by w przyszłości móc założyć z "drugą połówką" rodzinę. Poprzez to, że zajmowałem się domem, moja kobieta miała czas na to żeby skończyć kurs potrzebny do awansu w pracy. Awans dostała i się mnie pozbyła. W domu był zawsze porządek, posprzątane, wyprasowane wszystkie rzeczy (prawie zawsze ja prasowałem, sprzątałem, gotowałem obiad). Bardzo się zakochałem- przyznam się bez bicia- w końcu planowaliśmy razem ślub.
Póki co pracowałem nie w wyuczonym zawodzie( nie w IT), a rozwoziłem jedzenie po Edynburgu w jednej z restauracji.
Brakło dokładnie jednego miesiąca do dokończenia magisterki, oddania pracy i wyjścia na prostą, znalezienie bardzo dobrze płatnej pracy to była kwestia czasu- niestety, rozmawiać się z nią nie dało- widocznie kogoś poznała- tak pomyślałem.
Ona była w lepszej sytuacji- miała tam w Edynburgu ze sobą rodzinę- ojca, mamę, brata, siostrę- zawsze pod ręką gdyby coś się stało. Ja byłem zupełnie sam- cały czas pracowałem, studiowałem, siedziałem przez półtora roku przed książkami często przez całą noc albo i dłużej, żeby tylko skończyć studia w rok-półtora zamiast w 3,5 (magisterskie uzupełniające), jak robią to normalni ludzie. Wiadomo, czas leci, chciałem mieć dzieci i normalną rodzinę.
Ile razy się nie nasłuchałem jak mnie bardzo kocha i w ogóle. W domu nie robiła prawie nic. Miała wszystko pod dostatkiem. Jej jedynym zmartwieniem było iść od pon-pt do pracy na 8 godzin, a obiad czekał w domu. Wszystko gotowe. Ja byłem zaślepiony miłością - tak, ja- ponad 30-letni facet a ona młodsza ode mnie o 8 lat.
Wnioski i rady po moim pobycie 6-7 letnim w Szkocji (mam nadzieję, że się przydadzą):
- miej oczy i uszy szeroko otwarte! Nie wiesz gdzie i kiedy ktoś może zrobić Ci koło "pióra", szczególnie Polacy mieszkający za granicą.
Szkocja poza tym to piękny kraj, dobrzy ludzie i na pewno większe zaufanie społeczne (i międzyludzkie- ale między Szkotami).
- jeżeli wyjedziesz z Polski i zdecydujesz się wyjechać do Szkocji- pamiętaj, od tej chwili możesz tak na prawdę liczyć tylko na samego siebie - to nie jest Polska. Jeżeli masz zamiar wyjechać z kimś z rodziny- tak będzie najlepiej i najbezpieczniej mieć tam jakąkolwiek zaufaną osobę ( ja nie miałem takiego szczęścia, wszystkie trudne chwile w tym związane ze zdradami mojej najbliższej mi osoby musiałem przeżywać sam, kompletnie w samotności)
(część 1/3 komentarza)
(1/3)
(2/3)
ReplyDelete- miej ZAWSZE zapasowe pieniądze w razie niepowodzenia za granicą w jakiejkolwiek sytuacji. Jak przejdziesz początkowy etap "asymilacji" że tak powiem, spodoba Ci się mieszkanie w Szkocji, później ni stąd ni z owąd może się okazać że: ktoś cię oszukał i musisz opuścić mieszkanie i cię eksmitują, i tym podobne wynalazki i jeszcze inne ciekawe historie
- w stu procentach ufaj tylko sobie, nie daj się nabrać bo możesz przypłacić to mieszkaniem na ulicy ( jak prawie udało się to osiągnąć mojej "drugiej połówce"), zdrowiem psychicznym lub życiem- za granicą nie ma przelewek- żyje się pełnią życia, ale też życie w całej swojej pełni może Ci "podziękować".
Jak coś mi wpadnie do głowy to dopiszę, ale to byłyby chyba najważniejsze rady dla osób przyjeżdżających do UK/ Szkocji.
Odpisując na pytanie Łukasza- o pracę za 2.5k miesięcznie jest bardzo ciężko. Przeważnie ludzie pracują za stawkę minimalną, która nie pozwala samemu się utrzymać. Śmiało możesz się utrzymać za te 1700 funtów (netto, czyli na rękę), ale bez wodotrysków, czyli:
1000 funtów- mieszkanie + prąd/ gaz
200 funtow jedzenie
100 funtów- dojazdy do pracy
400 funtów - reszta wydatków lub inne nieprzewidziane wydatki
(część 2/3 komentarza)
(2/3)
(3/3) Mieszkanie jest drogie do wynajęcia samemu, więc najtaniej będzie wynająć pokój za jakieś 400-500 funtów (obecne ceny w Edynburgu). Unikajcie wynajmu pokoju od Polaków, chociaż może akurat traficie na kogoś fajnego (musicie wiedzieć jak rozmawiać z ludźmi, ale i tak ciężko do końca wyczuć człowieka). Szkoci są uczciwi.To chyba na razie tyle :)
ReplyDeleteCo do mojej historii- nie mogę zdradzić jak zakończyła się moja historia i co postanowiłem dalej zrobić z moim życiem, bo może to czytać wspomniana tutaj wcześniej osoba, ale mogę tylko dodać, że do paru miesięcy będę już bronił pracę magisterką na jednym z uniwersytetów w Edynburgu. Oczywiście musiałem przełożyć termin i pozostałe rzeczy związane z rozstaniem z partnerką kosztowały mnie sporo ponad 10.000 funtów, ale tak to już jest. Na prawdę nie ja jeden miałem taki przypadek. Tak jak mówiłem- ludzie za granicą bywają bezwzględni.
Tymczasem, życzę Wam udanych emigracji z Polski, omijania problemów i niewłaściwych ludzi. Uważajcie na siebie i wszystkim ludziom z dobrym sercem życzę powodzenia. Uważajcie i trzymajcie się! Dziękuję właścicielce bloga za możliwość udostępnienia wpisu :)
(część 3/3 komentarza- ostatnia)
(3/3)
A tak mnie wiele osob zachecalo...Trochę mnie postraszyło ale juz za późno by coś odwołać....pojutrze lecę.
ReplyDelete